Jakiś czas temu Ewa Chodakowska, skrytykowała na facebooku kobiety, które będąc w ciąży postanawiają się odchudzać. Trenerka podsumowała: „ze względu na stan, w jakim się znajdujesz, droga na skróty ZAWSZE będzie odbijała się na Twoim zdrowiu lub Twoim i Twojego dziecka…”. I zacznę od tego, że osobiście podpisuję się pod tym – chudymi bo chudymi, ale jednak matczynymi – rękami.

Moda na odchudzanie w ciąży i bycie „fit-mamą” przyszła do nas oczywiście z USA i szturmem wdziera się na salony. Idiotyczny trend zaczął się, gdy pewien lekarz, opierając się na badaniach 3 (tak, trzech!) kobiet stwierdził, iż za duża waga płodu może stać się przyczyną śmierci przy porodzie ze względu na dysproporcje główki dziecka i miednicy rodzącej. Dlatego zalecał kobietom w ciąży niskokaloryczną, wysokobiałkową dietę z bardzo małą ilością napojów po to, żeby dziecko nie urodziło się zbyt duże.

Dalej poszło już gładko – tę teorię podchwycili ginekolodzy i jeszcze w latach 50-tych XX wieku kobiety w ciąży głodziły się, aby lekarz nie nakrzyczał na nie przy badaniu. Powszechna była opinia, że „płód jest pasożytem doskonałym” i nieważne, co je matka, to dziecko w brzuchu jakoś sobie poradzi. Wszystko zaczęło zmieniać się w latach 60-tych, gdy pojawiły się pierwsze badania wskazujące na to, iż zdrowsze dzieci rodzą się tym kobietom, które dobrze odżywiały się w ciąży. Lekarze zaczęli sugerować, aby panie oczekujące dziecka odżywiały się zgodnie ze swoim smakiem i apetytem. Ostatnio jednak trend związany z odchudzaniem w ciąży powrócił, a ja mam wrażenie, że znowu mamy wiek XIX…

Odchudzanie w ciąży. Czy będąc w ciąży, można się odchudzać?

Bo macierzyństwo jest na czasie, ale w mediach nie ma miejsca dla zaniedbanych mamusiek z 15-kilogramową „ciążową nadwagą”. Media lansują jedynie twarzowe ciąże, bez śladów opuchnięć, przebarwień czy właśnie dodatkowych kilogramów. Tymczasem szacuje się, że w Anglii już 1 na 20 ciężarnych kobiet boryka się z problemem odchudzania w czasie ciąży. Co więcej, celebrytki, których ciążowe kształty są obfite, są obśmiewane i wyszydzane. Przykład? Kim Kardashian, która nie wstydziła się mówić o tym, iż przytyła w ciąży ponad 20 kilogramów, stała się celem paparazzi i nieustannych komentarzy w mediach plotkarskich.

Odchudzanie w ciąży przybiera czasem chorobliwą formę i wtedy nosi nazwę pregoreksji. Często zapadają na nią kobiety, które miały już zaburzenia odżywiania wcześniej, np. w postaci bulimii czy anoreksji. Pregoreksja, czyli obsesyjne dążenie, żeby nie przytyć w ciąży zbyt wiele, przekłada się nie tylko na liczenie kalorii, ale również na stosowanie środków przeczyszczających, wymioty czy zatracanie się w ćwiczeniach. Skutek? Jeśli matka głodzi siebie, głodzi także dziecko. Jeśli w ogóle uda jej się dotrwać do końca ciąży, to najprawdopodobniej urodzi wcześniaka lub noworodka z niską wagą urodzeniową. W przyszłości grożą mu jednak poważne choroby, takie jak cukrzyca, otyłość, problemy psychiczne czy kłopoty z nauką. Potwierdzona jest teoria, że niedożywienie dziecka w ciąży prowadzi do jego poważnych chorób sercowych w przyszłości. Powód? Jeśli dziecko ma mało dostępnych składników odżywczych w brzuchu mamy, organizm kieruje je najpierw do rozwoju mózgu, zostawiając na koniec inne organy – takie jak wątroba i serce.

Dieta kobiety w ciąży musi być zbilansowana, kaloryczna, wysokiej jakości. Pierwszy trymestr bywa jednak ciężki, bo wiele kobiet zamiast tyć – traci na wadze. Przyczyną są oczywiście wymioty, czyli częsta przypadłość w okresie od 1 do 3 miesiąca ciąży. Jednak wtedy należy jeszcze lepiej dbać o swoje (i dziecka!) żywienie. Przyjmuje się, że w 1 trymestrze kobieta powinna przytyć ok. 2 kilogramów, a później ok. 6-7. Łącznie najlepiej, gdy przyrost wagi w ciąży wynosi około 14-15 kilogramów. Na tę wagę nie składa się jednak dodatkowy tłuszcz na biodrach, bo ten stanowi jedynie 2-4 kilogramy. Waga w ciąży to składowa dodatkowej ilości wody w organizmie, łożyska, wód płodowych, zwiększonej objętości piersi, większej ilości krwi oraz naturalnie waga samego dziecka.

Dodatkowe kilogramy w ciąży to inwestycja – dają konieczne wsparcie, potrzebne do donoszenia bezpiecznie ciąży oraz do okresu połogu i karmienia piersią. Nie można uciec od nich poprzez dietę niskokaloryczną. Za to najlepszym rozwiązaniem jest zrzucenie wagi tuż przed ciążą – osobiście znam kilka przypadków, w których moje koleżanki mające problemy z zajściem w ciążę zrzuciły wagę i… niedługo potem oczekiwały już dziecka. Szczupłe kobiety mogą również przytyć nieco więcej w trakcie ciąży. Opłaca się więc odchudzać, ale tylko na etapie przygotowań do ciąży, a nie w trakcie oczekiwania na rozwiązanie.

Ostatnio spotkałam się też z badaniami, które mówią, iż odchudzanie w ciąży jest dopuszczalne! Oczywiście jest tu haczyk: mogą robić to panie, które wchodzą w ciążę z dużą nadwagą i których odżywianie pozostawiało wiele do życzenia pod kątem zdrowia. Kobiety otyłe zamieniając złe nawyki żywieniowe na dobre, zastępując tłuszcze trans czy cukier zdrowymi produktami (np. pełnoziarnistym chlebem czy mąką, roślinami strączkowymi, owocami i warzywami), mogą na takiej diecie faktycznie schudnąć. Taka dieta prowadzona jest jednak pod kontrolą dietetyka i ginekologa, bada się często stan płodu. Stwierdzono jednak, że dieta kobiet otyłych będących w ciąży, wpłynie pozytywnie na stan dziecka i urodzi się ono zdrowsze, niż gdyby nie odchudzała się i dalej oczekując dziecka jadła swoje fastfoody i pączki.

Ciąża trwa tylko 9 miesięcy. W jej trakcie musi ukształtować się zupełnie nowy człowiek. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy blokują mu dostęp do żywności i rozwoju, bojąc się, że stracą kilka miesięcy ze swojego fit-życia, że zyskają dodatkowy kilogram czy że opadną mu piersi. Urodzenie człowieka to nie pstryknięcie palcami – to wielka odpowiedzialność, większa chyba niż dbanie o własny szczupły tyłek. A może się mądrzę, bo jestem chuda? Pocieszę was – w ciąży wyglądałam jak Jabba z „Gwiezdnych wojen”. Do dziś wielu znajomym odmówiłam pokazania zdjęcia z tego okresu, bo wolę wyprzeć to ze świadomości. Ale moje dziecko urodziło się zdrowe, a dziś rozwija się bez zarzutów. Jeśli ciąża miałaby trwać tyle, co u słonia (czyli 22 miesiące), to ja mogłabym tak tyć i tyć, bo efekt jest wart każdych dodatkowych kilogramów.