Słyszałyście o najdłużej trwającej w Polsce kampanii społecznej „Pij mleko, będziesz wielki”? Trwa ona nadal, ale ostatnio jakby z mniejszym rozmachem. Niedługo po rozpoczęciu akcji, jako naturalna odpowiedź mlecznych hejterów, ktoś wynaturzył to hasło, zmieniając je na „Pij mleko, będziesz kaleką”. Jeszcze później dowiedziałam się, że twórca hasła „Pij mleko, będziesz wielki” sam nie pije mleka i mimo że jego dzieci mają po 8 i 10 lat, nigdy w życiu nie wypiły nawet szklanki tego białego napoju.

Ponadto zewsząd zaczynają ostatnio dochodzić mnie głosy, że mleko jest szkodliwe dla organizmów ludzkich, bo teoretycznie jest wytworem krowiej matki i jest przeznaczone dla cielaków. Zaczęłam natrafiać na artykuły, które wpędzały mnie w poczucie winy, że jestem wyrodną matką podając dziecku mleko i jego produkty, bo przecież bez wątpienia jak większość ludzi na świecie, ona mleka po prostu nie trawi. I najgorsze: znajome matki patrzyły na mnie morderczym wzrokiem, kiedy tylko natrafiały w mojej lodówce na karton z mlekiem lub gdy proponowałam im mleko do kawy…

Jak zwykle, gdy ktoś próbuje mi wmawiać, że coś źle robię, postanowiłam zgłębić temat, żeby znów stać się górą w dyskusji. Bo przeciwników mleka jest w Polsce coraz więcej, ale to przecież niemożliwe, żebyśmy od wieków popełniali tak ogromny błąd, a mimo tego żyli coraz dłużej. Przecież mleko pije i piło się od setek lat. Co więcej, osobiście znam kilka osób z mojego pokolenia, które nie były karmione piersią, a ze względu na deficyt mleka modyfikowanego w latach 80-tych, podawano im… rozcieńczone mleko krowie. I co ciekawsze, żyją i mają się świetnie.

Nietolerancja laktozy. Czy picie mleka szkodzi?

Mleko jest jedynym znanym tak bogatym źródłem wapnia. Oczywiście pewne produkty roślinne również go zawierają, ale podczas gdy przyswajalność tego pierwiastka z mleka wynosi około 80%, to z produktów roślinnych tylko ok. 15%! Co więcej, rośliny zawierają dużo błonnika , który zmniejsza wchłanianie wapnia.

Wiadomo, że wapń jest niezbędny do wzrostu kości, dlatego najwięcej potrzebują go dzieci i młodzież od 10 do 18 roku życia. Ale nie jest tak, że dorośli mają już zgromadzone zapasy na całe życie. Masa kostna zmniejsza się z wiekiem – nasze kości stają się bez wapnia kruche i łamliwe, a chyba nie ma w Polsce osoby, która nie słyszałaby słowa „osteoporoza”. Drugim niezbędnym dla kości budulcem jest witamina D i wprawdzie możemy znaleźć ją również w wątróbce drobiowej, jajach czy niektórych rybach, to musielibyśmy jeść te produkty codziennie, aby zapewnić sobie wystarczającą ilość tej witaminy.

Lepszą alternatywą jest więc mleko. Wiele osób jednak całkowicie z niego rezygnuje, płynąc z modnym ostatnio nurtem zatytułowanym „nietolerancja laktozy”. Laktoza jest cukrem mlecznym, którego zdolność do trawienia u ludzi faktycznie zmniejsza się z wiekiem. Najwięcej enzymu potrzebnego do trawienia laktozy mają dzieci, a osoba dorosła ma go już tylko około 15%. Co się wtedy dzieje? U takich osób po wypiciu mleka najczęściej pojawiają się niezbyt przyjemne objawy, takie jak bóle brzucha i wzdęcia. Mleko w jelicie zamiast zostać błyskawicznie strawione (tłuszcze „mleczne” są najlepiej przyswajalnymi tłuszczami spożywczymi), staje się świetną pożywką dla bytujących w jelicie bakterii. Te rzucają się jak szalone na cząsteczki laktozy, objadają i dziękują nam głośno… sowitym wydzielaniem gazów.

Nietolerancja laktozy dotyka coraz więcej osób, a statystyki mówią nawet o 20% procentach polskiej populacji, u której zdiagnozowano tę przypadłość. Badania kliniczne jednak temu przeczą, bo w Europie zaledwie około 10% ludzi może się „poszczycić” nietolerancją laktozy i usprawiedliwić swoją decyzję niepicia mleka. Za nieprzyjemne objawy odpowiadają w rzeczywistości inne produkty jedzone w nadmiarze (np. owoce) oraz konserwanty dodawane do żywności (aspartam, glutaminian monosodowy czy sorbinian potasu).

Faktycznie – na nietolerancję laktozy cierpi większość społeczeństwa, ale… azjatyckiego, bo na tamtym kontynencie nie ma tradycji picia mleka od pokoleń. W Europie ponad 90% ludzi może pozwolić sobie na picie mleka, a nawet powinno się do tego zmusić, jeśli nie ma niepokojących objawów. Jeśli jednak one się pojawiają, to nietolerancja laktozy nie dotyczy pochodnych mleka – serwatki, kefirów czy serów podpuszczkowych (np. żółtych). Spokojnie można zastąpić nimi mleko, bo w procesie fermentacji zawartość laktozy się zmniejsza, natomiast ilość wapnia pozostaje podobna. Wyjątkiem jest ser twarogowy, który zawiera mało wapnia, bo prawie cały pozostaje on w produkcie ubocznym produkcji twarogu – właśnie w serwatce.

Nie ma znaczenia z punktu widzenia wapnia, czy kupujecie mleko UHT (sterylizowane) czy pasteryzowane, bo ilość tego pierwiastka nie zmienia się znacząco podczas tych procesów. Natomiast pasteryzacja zmniejsza ilość witamin w nim o ok. 20%. Najlepszym mlekiem jest mleko świeże (np. z woreczka), ale bezwzględnie trzeba je przegotować, gdyż może zawierać bakterie. I nie bójmy się mleka pełnotłustego (3,2%) – tylko takie ma komplet koniecznych witamin, bo odłuszczanie pozbawia mleko właściwie wszystkiego.

Nie wiem, czy hasło „Pij mleko, będziesz wielki” jest prawdą – gdyby to było takie proste, moglibyśmy żywić się wyłącznie nim i rosnąć w siłę. Ja jednak nie zamierzam na starość chodzić stale w gipsie i nawet, jeśli z mleka zrezygnowałam ( i czuję się dzięki temu o wiele lepiej), to kefiry i jogurty mają w mojej lodówce honorowe miejsce. A w waszej?