Wszędzie ostatnio czytam, że jednak można nauczyć niemowlaka przesypiania nocy. Każdy dzieli się swoim tajemniczym sposobem. Ciekawe jednak, że chwalą się tym najczęściej mamy dopiero przy drugim dziecku. U mnie było podobnie, bo podczas gdy w przypadku pierworodnej Lenki wstydliwy sekret nieprzesypiania nocy przez prawie dwuletnie dziecko skrzętnie urywałam, tak Antoś pozytywnie nas zaskoczył i NAPRAWDĘ pozwala się wyspać (gdybyśmy tylko kładli się razem z nim…).

Ale do rzeczy. Otóż gdy zostałam po raz drugi matką, miałam na głowie o wiele więcej niż pięć lat temu, gdy na świat przychodziła Lenka. Większy dom, więcej obowiązków, praca – wszystko to sprawiło, że po urodzeniu Antka przekonałam się, co to znaczy zasuwać jak mały samochodzik. Czasu brakowało (i nadal trochę brakuje) dosłownie na wszystko, zapał słabł już w południe. Doszłam jednak do wniosku, że nie pozwolę, aby taki stan trwał długo, bo wiem, że jak się nie sprężysz i nie zmobilizujesz wkrótce po porodzie, to szybko dopadnie cię zniechęcenie do wszystkiego. A ja chciałam cieszyć się nowonarodzonym i pozostałymi członkami rodziny, a nie patrzeć na nich jak na natrętnych szefów! Wiedziałam, że jedyny ratunek w tym, żebym porządnie jadła i się wysypiała. Na szczęście z tym pierwszym do pomocy ruszył mąż, teściowie i rodzice (zresztą, jak wiecie, zdrowe jedzenie i mnie na 1. miejscu). A z drugim wpadłam na genialny pomysł…

Postanowiłam bowiem nie sterować snem mojego niemowlaka. Nie usypiać na siłę za dnia, nie bujać, nosić, szumieć czy robić z domu wyciszonej i wygłuszonej ciemnicy. Dzień był u nas dniem tak samo jak przed narodzinami Antka. Nie zasłaniałam zasłon, gdy widziałam, że kleją mu się oczka. Nie prosiłam o ciszę nawijającej do psa Lenki. Czilka z kolei jak zwykle nic sobie nie robiła z zakazu szczekania. I wiecie co? Jakoś zasypiał. A gdy spał, nie zapewniałam mu maksimum spokoju. Funkcjonowaliśmy normalnie, a dziecko spokojnie i na tyle, ile potrzebowało, spało sobie w salonie. Właściwie nie powinnam pisać tego w czasie przeszłym, bo cały czas tak to wygląda. Antek chwyta sen, gdy potrzebuje, a my żyjemy pełną piersią. Czyli ja szaleję w kuchni, a reszta zajmuje się robieniem bałaganu…

Dlatego tylko trochę zdziwiłam się, gdy jako 3-miesięczny bobas Antek przespał całą noc. W końcu za dnia nie zmuszam go do snu i drzemie tylko wtedy, gdy organizm mu to sygnalizuje. Pamiętam, co wyczytałam w mądrych poradnikach: „niemowlę powinno spać 14,5 godziny w ciągu doby”. Do dziś tkwi mi w głowie ta liczba, bo przy Lence obliczałam dokładnie, czy się to zgadza! Ale byłam naiwna. Dziś wiem, że każde dziecko jest inne oraz że jest człowiekiem, a nie maszyną do zaprogramowania.

Czasem nocą Antoś jeszcze postękuje, pomarudzi. Ale wiem, że nie chodzi o głód, bo najpierw odczekuję chwilę, patrząc, jak rozwija się sytuacja. Po chwili, jeśli nie zasypia, dostaje smoczek – i uspokaja się samodzielnie. Pewnie gdyby zaczął rozpaczać, dostałby coś do jedzenia (mleko na przykład ). Ale trzeba pamiętać, że…

…niemowlaki budzą się średnio co dwie godziny, bo wynika to z cyklu ich snu. 

Mój początkowo miał podobnie, ale ja wtedy nie rzucałam się na niego jak wygłodniała hiena, a dawałam czas na samodzielne wyciszenie się. Żeby była jasność: to nie okryta złą sławą metoda wypłakiwania, bo Antek w ogóle wtedy nie płakał, a jedynie sygnalizował: „Ej, obudziłem się, co dalej?”. A dalej dawałam mu znak: „Mama tu jest gdzieś obok, możesz spać spokojnie”. Na to on: „A, to spoko, to śpię!”. Teraz, gdy przebudzi się w środku nocy, nie wyrywam go z łóżeczka, tuląc do łona jak Madonna na obrazach, bo to tylko na dobre wyrwałoby go ze snu. Tulenie, noszenie owszem, ale za dnia. Dla porównania mam przed oczyma obrazek sprzed 5 lat, gdy na każde nocne zająknięcie córki, ja z jednym okiem otwartym przygotowywałam na oślep butelkę z mlekiem i na pół śpiąca wciskałam do buzi praktycznie śpiącej Lence. Owszem, jadła… ale czy musiała? Chyba tylko z przyzwyczajenia…

Dlatego dziś uważam, że jedynym sposobem na przesypianie przez niemowlaka nocy jest traktowanie go jak równoprawnego członka rodziny od pierwszych dni jego życia. Śpi wtedy, kiedy my (przynajmniej nocą), a za dnia uczestniczy w życiu rodzinnym (i coraz bardziej go to ciekawi – kto by wtedy spał?).  Bo snu też trzeba się nauczyć. Chyba dzięki temu Antoś jest spokojnym dzieckiem – nie dotyczą go żadne kolki, ulewania, marudzenie po jedzeniu, problemy z zasypianiem. Nic, tylko czekać aż zacznie się ząbkowanie…