Znam osoby, które uważają mnie za żywieniowego frika. Lubię jeść ( chociaż wyglądam raczej na osobę, która je tylko tyle ile potrzebuje żeby przeżyć) i robię wszystko żeby posiłki, które  serwuję mojej rodzinie, były zdrowe i smaczne. Z tym smakiem bywa różnie. Moje kuchenne eksperymenty nierzadko kończą się katastrofą. Męska część naszej trójki, nawet te największe kulinarne niewypały zjada bez najmniejszego grymasu na twarzy. Jedynym, zawsze szczerym do bólu krytykiem kulinarnym jest oczywiście Lenka, która bez słów potrafi powiedzieć  ” Następnym razem postaraj się bardziej. Zabierz to i daj mi mleko”.

W mojej kuchni nie ma miejsca na kostki rosołowe, Vegety, Kucharki i tym podobne polepszacze smaku.  Przekonałam się, że można bez nich żyć, jeść zdrowo i smacznie. Początek glutaminianowego odwyku nie był łatwy. Przez pierwsze tygodnie, jedzenie smakowało jak trawa, proces odstawiania polepszaczy był raczej bolesny. Używam, a nawet nadużywam świeżych warzyw, ziół i suszonych przypraw. Rosół ugotowany z 3 rodzajów mięs, z dużą ilością warzyw i przypraw , nie smakuje gorzej od tego z glutaminianem.

Sól i cukier ? Tylko w małych ilościach. Badania naukowe dowodzą, że wystarczy 48 godzin jedzenia potraw z niską zawartością soli, żeby odzwyczaić się od nadmiernego solenia potraw. Wystarczy chcieć.

Chleb, to element diety, który pojawia się w naszym domu każdego dnia.  Ciemne pieczywo, na którego widok, przez wiele lat na mojej twarzy pojawiał się grymas obrzydzenia, na stałe zagościło w naszej kuchni.

Złe nawyki żywieniowe każdego dnia zmieniam na dobre.  Kiedy ktoś mówi mi,  że zdrowe jedzenie jest drogie, przygotowanie posiłków w domu, zbyt czasochłonne a zdobycie ekologicznych składników najczęściej graniczy z cudem,łapię się za głowę bo wiem, że ta osoba, nawet nie podjęła próby.  Wymówki, wymówki i jeszcze raz wymówki.

Wiem, że niezdrowe jedzenie jest jak nałóg, więc pytam… ile glutaminianu dzisiaj zjadła Twoja rodzina?