Zanim nie miałam dzieci, uwielbiałam jesień. Wiecie, te złote liście szeleszczące pod stopami. Kapiący deszczyk, który uderza o szyby kojąc cię do snu. A kiedy pojawiło się dziecko, jedyne, co jesienią szeleściło mi pod stopami, to zużyte chusteczki porozrzucane po domu, a kapiący deszczyk zamienił się w kapiące z nosa gile…

No, może trochę przesadzam, bo nie mogę specjalnie narzekać: Lenka mało chorowała jako maluszek. Cały pierwszy rok jej życia cieszyliśmy się zdrowiem, a potem – jeśli już się coś pojawiło – było w miarę do opanowania. I tak jest to dziś. Moje (prawie) sześcioletnie dziecko jeszcze nie brało antybiotyku, a ja już nawet nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy poszłam do lekarza po receptę dla siebie.

Czuję się szczęściarzem, ale też pochwalę się, że przyłożyłam do tego rękę. Oczywiście, że mam tu na myśli jedzenie! Uważam, że nic tak nie wspiera odporności (i z drugiej strony też ją degeneruje…), jak to, co wrzucamy do gardła. Witaminy i mikroelementy konta cukier i tłuszcze trans? Wybieram to pierwsze, bo nie dość że zdrowe, to jeszcze niedrogie i smaczne, choć na początku z tym smakiem bywało różnie…

Jak wzmocnić odporność dziecka?

Tak było z moim żywnościowym hitem ostatnich lat. Poję bowiem całą rodzinę czymś, co niektórym wydaje się niezbyt smaczne, ale dla mnie to napój bogów. Wiecie, taka ambrozja i nektar w jednym. Sok z kiszonej kapusty uratował nas bowiem nieraz przed przeziębieniem – gdy tylko czułam, że coś zaczyna mnie „brać”, piłam go codziennie. I zazwyczaj przechodziło.

O zaletach soku z kiszonej kapusty pisano już wszędzie, więc tylko przypomnę: wiadomo, że w jelitach tkwi nasza odporność. To tam „mieszka” aż 80% komórek odpornościowych! Flora bakteryjna jednak często ulega zachwianiom, do czego niestety bardzo przyczynia się wszechobecny cukier rafinowany. Dlatego niezmiernie ważne jest, żeby uzupełniać poziom tych bakterii za pomocą probiotyków. A najtańszym, najprostszym sposobem na zrobienie tego jest picie właśnie soku z kiszonej kapusty.

Co w nim jest? Cóż, czego w nim nie ma… Oprócz laktobakterii (bakterii kwasu mlekowego), znajdziemy tam witaminy  K, E, B1, B2, B3, B6, B12. No i oczywiście przede wszystkim witaminę C – która także wpływa na budowanie odporności. Do tego jest antyrodnikowa, czyli antystarzeniowa i antynowotworowa. Dla tych, którzy mają problem z żołądkiem czy jelitami sok z kiszonej kapusty też jest zbawieniem – poprawia trawienie, a także normalizuje ilość wydzielanego soku żołądkowego.

Na początku picia odczujemy działanie soku z kiszonej kapusty mocno (mogą się pojawić delikatne bóle brzucha, które po kilku dniach ustają) ale potem organizm się przyzwyczai. No i przecież nie musimy wypijać tego litrami – nie wiem, ile się zaleca, ale ja wypijam 1/4 szklanki dziennie. Lenka, jak za chwilę zobaczycie na filmie, pije przynajniej… trzy łyki…

sok z kiszonej kapusty dla dzieci

Myślę, że każda ilość będzie w porządku – każda „dobra” bakteria jest przecież na wagę złota. Zresztą nie oszukujmy się – w przypadku dzieci jeśli uda im się wypić na początek choć odrobinę, to można się cieszyć z sukcesu.

Z sokiem z kiszonej kapusty trzeba jednak uważać – musisz się trochę naszukać, żeby kupić ten „prawdziwy”. Nie ma opcji, żeby sok z kapusty z woreczka lub plastikowego wiaderka był pożyteczny. Nie jest to bowiem kapusta kiszona naturalnie, a zalewana octem, żeby szybciej fermentowała. Nie zachodzi tu proces fermentacji mlekowej, więc nie produkują się bakterie. A tymczasem kiszenie potrzebuje czasu! Często dodaje się też do sklepowej kapusty konserwanty, aby zachowała świeżość w każdych warunkach. To zupełnie nie nadaje się do picia! Taka kapusta jest słona, a nie kwaśna. W składzie prawdziwego soku powinien być tylko on sam i sól.

Ja już przygotowuję się do tego, żeby sama zacząć robić taki sok. Można to uzyskać bez całego tego szatkowania, które powstrzymuje mnie przed samodzielnym kiszeniem. Z pomocą przyjdzie blender – wystarczy zblendować kapustę (do pewnego stopnia, nie na pulpę!), a nie siekać ją. Dalej kisić dokładnie tak, jak w przypadku klasycznej kapusty. Jak tylko to zrobię, podzielę się przepisem, ale na razie szybciej dla mnie jest jednak kupić sok z kiszonej kapusty w sklepie.

Na koniec zdradzę wam jeszcze jedno zastosowanie soku: oprócz tego, że niesamowicie buduje odporność (i pysznie przy tym smakuje!), to radzi sobie doskonale z pasożytami. Owsiki, z którymi prędzej czy później spotka się rodzic przedszkolaka (to jeszcze przed nami, ale tylko czekam…), nie znoszą bowiem kwaśnych pokarmów, za to kochają słodycze. Obniżając pH pożywienia, możemy się wspomóc sokiem z kiszonej kapusty przy leczeniu owsicy. Mnie to przekonuje – nasze babcie żadnych tabletek nie miały, a na pewno owsiki były o wiele bardziej popularne niż teraz.

A na deser coś jeszcze dla styranych życiem mam: SOK Z KISZONEJ KAPUSTY ŚWIETNIE DZIAŁA NA KACA!!! No to do dzieła – czyli do picia, tfu, do kiszenia.