Wstyd się przyznać, ale jedno ze swoich marzeń spełniłam dopiero kiedy skończyłam 30-tkę. Mówię tu o Mazurach, w których zakochałam się bez granic gdy pierwszy raz w życiu odwiedziłam je dwa lata temu. A skoro podobno najpiękniejsze są jesienią, to i tym razem nie mogło ich zabraknąć w Rodzinnym Podróżowaniu.

Folwark Bielskie Mazury

Nasza ostatnia tegoroczna podróż potrwa 12 dni i odwiedzimy w jej trakcie aż trzy lokalizacje. Tak, tyle razy będziemy pakować walizki i sprawdzać, czy coś nie zostało pod łóżkiem. Jako pierwszy odwiedziliśmy Folwark Bielskie, do którego przekonało mnie… hasło reklamowe. W zasadzie nieśmieszne – „Odetchnij pełną piersią…”. Ale gdy spojrzałam smętnie na to, co u mnie pomiędzy szyją a pępkiem, przez chwilę pomyślałam, że to nie miejsce dla mnie… Ale na szczęście okazało się, że też ci, którym do pełnej piersi trochę brakuje, znajdą tu coś dla siebie.

folwark bielskie opinieOd pewnego czasu nocujemy w miejscach, które przypominają mi dzieciństwo na wsi. Wiecie, te folwarczne zabudowania, stare stodoły przerobione na pokoje gościnne, krowy, owce… No mam jakiś sentyment do takiego klimatu, przyznaję. Ale Folwark Bielskie to zupełnie inna, nowoczesna w formie wersja sielskiego wypoczynku. Apartamenty ulokowane na poddaszu, otoczone grubym, ceglanym murem; kamienie „wychodzące” do ludzi ze ścian; wykuszowe okna z miękkimi poduchami, które aż błagają aby wśród nich usiąść i poczytać książkę; ukryte przed wzrokiem zacisza; otoczony zielenią ganek, na którym można schować się przed światem … Bajka, co? Ale uwierzcie mi – prawdziwa!

piekne miejsca na mazurachmazury folwark bielskiesmeg pomaranczowa lodowkamiejsce z klimatem na mazurachFolwark Bielskie to marzenie o domu na wsi – ja przez chwilę poczułam się, jakby ta posiadłość należała do mnie. Naiwnie czułam się jak u siebie – naiwnie, bo przecież nigdy nie będę mieć takiego miejsca na własność. Ale jak to na Mazurach bywa, właściciele zrobili wszystko, abyśmy właśnie tak się poczuli. Śniadania, obiadki, kolacje – wszystko z świeżutkich produktów, po domowemu… a nawet lepiej, bo mnie, odkąd jestem matką, nie chce aż tak starać się w kuchni.

Tuż obok odkryliśmy też genialne miejsce, które należałoby wykopać razem z fundamentami i przenieść z całą do Małopolski, tak, abym miała nieco bliżej. Pierogi z jagodami, jakich chyba nie jadłam jeszcze nigdy, placki ziemniaczane ze śmietaną albo wieprzowiną, treściwy rosół… wszystko to znaleźć można w karczmie Stara Kuźnia. Zachwyciła mnie też cudowna, rozgrzewająca herbata z goździkami, malinami i pomarańczami. Jest tylko jeden minus tego miejsca– zapada w sen zimowy już pod koniec września.

fotel 366
szafka rtvfotel366jablka w misce
domowe przetwory
folwark bielskie kuchniaNa szczęście Folwark Bielskie działa pełną parą także poza sezonem. To właśnie wtedy można tu naprawdę odpocząć. Odetchnąć tą wspomnianą pełną piersią, pospacerować i posiedzieć nad jeziorem, popływać kajakiem, pójść na grzyby, których w tym roku zatrzęsienie… Oczywiście nasze wakacje wcale tak nie wyglądały – w końcu wzięliśmy na nie dzieci. Ale już zaplanowałam sobie taki leniwy odpoczynek na jesień 2035 roku – jak liczę, dzieci będą już wtedy na studiach.

grzybobranie mazury
grzyby w koszykufolwark mazury
mazury piekne miejscafotel chierowskiego
folwark bielskie miejsce z klimatem
kamien na scianie
bielskie folwark
kociak
mama i synKamizelka: Równa Babka by LaMama | Buty: Renee

Wiadomo, że nie pojechałabym w miejsce, w którym bylibyśmy skazani na siedzenie w ciasnym pokoju gdy deszcz kapie po parapecie. Bo kapał, uwierzcie mi, choć nie bez przerwy. Tylko przez pół dnia. Apartament rodzinny, w jakim nas ulokowano, był bardzo przytulny i przestronny, ale i tak dużo czasu spędzaliśmy we wspólnej części domu. Tam biblioteczka, wygodna sofa, kominek. Dla maluchów oczywiście plac zabaw, fajnie wyposażona oraz zadbana (czyli czysta – dla mnie ważne!) sala zabaw, a przede wszystkim hit mazurskich wakacji – czyli krowy, konie i owce… no i psy ( pamiętacie, że moje dziecko kocha psy).

mama i syn
folwark bielskie nocleg na mazurach
mazury nocleg

Tak, przyznaję: jeżdżę po miejscach, które przypominają mi dzieciństwo i dom rodzinny. Ale tylko dlatego, że spędzając urlop w zaciszu i na wsi czuję się tak szczęśliwa jak wtedy, gdy miałam kilka, kilkanaście lat. I kolejny raz przekonałam się, że na niezawodnych Mazurach zawsze znajdę dla siebie kawałek domu… choć od tego prawdziwego dzieli mnie kilkaset kilometrów.

Nasz wypad trwa jeszcze 10 dni. Jeśli chcecie zobaczyć gdzie jesteśmy teraz, zaglądajcie na Instastories (wystarczy, że na Instagramie klikniecie w zdjęcie główne i możecie podglądać nas prawie na żywo).