Kłócimy się. Ona wybiera starą bluzkę z plamą, którą najchętniej nosi, ja proponuję bardziej przyzwoity ( chociaż też ulubiony) zestaw ubrań. Krzyczy, tupie nogami, rzuca się na podłogę, w końcu odchodzi obrażona, siedzi za stołem w jadalni  i czeka aż przyjdę ją przeprosić.  Ostatecznie udaje nam sie dojść do porozumienia. Na poplamioną bluzkę ubieramy taką bez plam i spóźnione wychodzimy z  domu.

Powoli godzę się z faktem, że Lenka chce „siama”. Sama się ubiera, sama korzysta z toalety, sama myje zęby. Siama, siama, siama. Tylko dlaczego tak wcześnie, skoro ja nie jestem jeszcze na to gotowa?  Nie wiem czy wolałam Lenkę, która grzecznie godziła się na wszystko co zaproponowałam, czy może bardziej lubie Lenkę, która  samodzielnie podejmuje (niekoniecznie dobre) decyzje, każdego dnia testując moją cierpliwość. Trochę to u nas na opak. Nie uczę jej samodzielności, to ona uczy mnie, że nie chce żebym cały świat podawała jej na tacy. Wszystko wskazuje więc na to, że nie będę jedną  z tych pokręconych matek, które dla dziecka poświęcają wszystko…. bo moje dziecko mi na to nie pozwoli…..

DSC_8822

DSC_8632

DSC_8810

DSC_8781

Czapka: H&M

Legginsy: Mini Rodini na www.galazki.pl

Trampki: ZARA

Sweter: H&M