Po przeczytaniu książki, o której wkrótce napiszę na blogu, przypomniałam sobie niektórych facetów, którzy jeszcze nie zostali ojcami, ba, nawet nie są mężami, a już odczuwają nieodparty strach przed czekającymi go obowiązkami ojca. Drżą na samą myśl o tym, co stracą, z czego będą musieli zrezygnować i jak skróci się ich sen. Owszem, tak się może stać, ale są też pozytywne aspekty. Jest ich wiele, a oto kilka:

1. Dziecko to najlepszy sposób na podryw.

Tatuś na spacerze to do niedawna taki relikt jak jajo dinozaura. Na szczęście zaczyna się to zmieniać. Młodzi ojcowie o tym wiedzą i w niedzielę po obiadku dumnie paradują z wózkiem. Oczywiście samotnie, bo żona u boku odstrasza potencjalne łanie. Zazwyczaj kończy się to tylko na strzelaniu oczami na lewo i prawo, ewentualnie na krótkiej rozmowie, bo tacy tatusiowie to co najwyżej erotyczni gawędziarze. Bo wiadomo – młody tatuś jest również przejęty rolą, a faceci nie potrafią robić dwóch rzeczy naraz. Więc albo zagada się tak z panią, że nawet nie zauważy jak wózek spokojnie odjedzie, albo gadając z panią zacznie mówić do niej zdrabniając wszystko. Co oczywiście ofiarę odstrasza – kobiety lubią opiekuńczych, ale nie takich, co to traktują je jak niemowlę.

2. Dziecko można wyuczyć w pomaganiu w domu – szczególnie to małe.

Dzieci uwielbiają pomagać w domu! Szczególnie kochają mieszać, nasypywać, wlewać i wyciągać. Jeśli wystarczy ci cierpliwości możesz wykorzystać swoje dziecko do pomagania w domu. Nauka jednak musi być sprytna i podstępna. Najpierw mu tego zabroń – na pewno będzie chętne, żeby to zrobić. Potem zagraj na uczuciach – „Tata taki zmęczony”. Następnie zrób z tego element zabawy albo konkurencję – kto szybciej i dokładniej. Przekupstwa słodyczami nie polecam – co zaoszczędzicie na pomocy domowej, trzeba będzie wydać na dentystę.

3. Dziecko pomaga załatwiać sprawy w urzędach.

Twoja żona na pewno korzystała z tego w ciąży! Wtedy wystarczyło trochę posapać, podyszeć, a już ktoś cię przepuści w kolejce. Może nawet sama kasjerka się zlituje. Grunt to wyglądać źle. Nikt nie lubi zdrowo wyglądających ciężarnych wciskających się w kolejkę. Ale to dla pań. Dla panów podstawą jest brak skrupułów, ale nie możesz dać po sobie poznać, że ich nie masz. Należy nawet zaprzeczać: „Nie, postoję, nie trzeba, on sam ze schodów nie zejdzie”. Pracownicy urzędów nie znoszą wrzeszczących dzieci i chętnie się was jak najszybciej pozbędą, zresztą podobnie reszta kolejki. Nawet nie musisz dziecka namawiać na krzyki – w końcu samo zacznie po 3 minutach, bo żaden duży urząd nie pomyśli o kąciku dla dziecka. I dobrze – wtedy nie udałoby się wciskać bezkarnie do kolejki.

4. Dziecko pomaga się wyluzować.

Szczególnie podobno to trzecie. Jak w tym dowcipie: gdy pierwsze dziecko połknie monetę pędzisz do szpitala. Gdy drugie – czekasz aż wyjdzie. Trzecie – potrącasz z kieszonkowego. Dzieci uczą, że czasem po prostu trzeba wrzucić na luz, odpocząć i zwolnić tempo. Jak dziecko się uprze żeby coś robić wolno i samemu, to albo weźmiesz go gołego albo spóźnisz do przedszkola. Z którymś razem spóźnienie zacznie ci totalnie zwisać. Poza tym dziecko naprawdę daje dużego kopa do tego, aby codziennie choć raz się uśmiechnąć. Nawet ponury księgowy nie wytrzyma, kiedy dziecko zacznie robić głupie miny i przekręcać słowa KLIK. Szukamy czasem sposobów na wyluzowanie się, a wystarczy spędzić z dzieckiem parę godzin na spacerze, gdy nikt nas nie goni i nie mamy nic do roboty, a luz sam przyjdzie.

5. Dziecko pozwala oszczędzić pieniądze, a nawet zarobić.

Wiele miast decyduje się na zniżki dla rodzin wielodzietnych. Często bilety rodzinne do różnych miejsc są tańsze, niż dwa normalne. Zdarza się, że wycieczki zagraniczne podobnie – taniej w ofercie rodzinnej niż normalnie 1+1. Nie mówię tu już o odliczeniach od podatku. Naprawdę opłaca się mieć dziecko, a panowie przecież lubią oszczędzać. Poza tym można założyć blog ojcowski – jest ich jak na lekarstwo, więc zarobki murowane. Zdesperowanym polecam dziecięce talent show, ale jeśli nie masz na głowie komornika albo mafia nie ściąga z ciebie haraczu, nie polecam (według mnie to jedyne powody wysyłania dzieci do tych programów…).

6. Dziecko jest świetną wymówką.

Nie chce ci się chodzić na nudne imprezy? Nie masz ochoty jechać na wakacje z pewnymi znajomymi? Odpowiedź jest jedna: rób dziecko! To zawsze świetne wytłumaczenie, przynajmniej dopóki nie zacznie wszystkiego pojmować i cię nie wsypie. „Nie mam z kim zostawić dziecka, żona w delegacji/Jest chore/Boi się morza” to tylko jedne z najlepszych wymówek i w zasadzie nie do podważenia. Oczywiście tylko połowa znajomych ci wierzy, więc nie zdziw się, że po roku zostanie ci tylko druga połowa. Ale za to ta lepsza.

7. Dziecko jest świetnym wytłumaczeniem.

Coś ci nie wyszło? Projekt w pracy zrobiłeś byle jak? Stłukłeś wazę od teściowej? Podobnie jak w poprzednim przypadku, na dziecko zawsze można zrzucić. A to nie dało spać, a to choruje, a to wyjęło samo z szafki. Ale też tylko do czasu. Dzieci wprawdzie potrafią kłamać, ale nie wiedzą, kiedy należy a kiedy nie.

Znacie jakichś nieprzekonanych facetów? Dajcie znać, może razem coś poradzimy.

Zdjęcie: DaveEngledow