Historia życia seksualnego to historia przyłapań. Najpierw twoi rodzice wpadają do pokoju w najbardziej nieoczekiwanym momencie albo wracają wcześniej, niż planowali. Potem – jeśli prowadzisz życie pełne przygód – prędzej czy później policja zapuka w zaparowaną szybę twojego samochodu, nawet jeśli zaparkowaliście przezornie na uboczu. I w końcu ten mały szpieg, który pojawia się w chwili, kiedy właśnie znajdujecie się na orbicie okołoziemskiej i ściąga was brutalnie z niej za nogę, pytaniem „A co tata robi mamie?”.

Nie przyznam się, czy mi się to zdarzyło. Ale SŁYSZAŁAM, że to się zdarza. To jedna z opowieści, która wywołuje dreszcz na karku i wcale nie jest to dreszcz podniecenia. Po tym wszystkim trzeba bardzo postarać się, żeby w sytuacji sam na sam z mężem każdorazowo nie zachowywać się jak nerwowa wiewióra z „Epoki lodowcowej”. I co z tego, że wspomnienia człowieka zaczynają się dopiero powyżej 3-go roku życia? Czy to oznacza, że możemy uprawiać seks tylko do czasu, kiedy nasze dziecko ukończy ten wiek, bo później jest już za duże ryzyko, że zapamięta?

Cóż… Można i tak. Ale kto nie ryzykuje, ten nie jedzie. Bez elementu ryzyka nie ma zabawy, wiecie, coś jak gra w rosyjską ruletkę. I albo ulegniesz strachowi i twój seks już zawsze będzie odbywał się z głową w kierunku drzwi i trwał 4 minuty albo postarasz się oswoić strach. Bo strach ma wielkie oczy, w tym przypadku dosłownie, bo jak duże mogą być oczy zdziwionego dziecka to już tylko rodzic wie…

No ale dobra – zdarzyło się. Co można zrobić najgorszego? Otóż wpaść w popłoch. W takiej sytuacji wielu rodziców zachowuje się jak przyłapani na zdradzie przez męża. Nerwowe ruchy, poszukiwania zagubionych części garderoby, pośpieszne ubieranie. Podniesione larum, dla niepoznaki atak w stylu „Dlaczego nie śpisz, wyjdź stąd”. Błąd. Tu tylko spokój może was uratować. Najlepiej udawać, że nic się nie stało. Granie głupa to umiejętność niezbędna w takich sytuacjach. Postarać się odwrócić uwagę, skierować ją na problem dziecka, które w końcu po coś wlazło do tej waszej rozognionej sypialni. Z drugiej strony, jak już zobaczyło sceny, których nie zna z bajek, to na pewno zapomniało o potworze z szafy…

Ale nie wszystkie dzieci są tak naiwne i w końcu zadają TO PYTANIE. Odpowiedzi są tak różne i zależą tylko od waszej inwencji. Możesz wcisnąć dziecku, że ćwiczycie jogę, że zaatakowało was stado mrówek i musieliście się rozebrać żeby podrapać nawzajem… Można powiedzieć wprost, coś o przytulaniu i miłości, ale małe dzieci raczej tego nie łykną. Można liczyć na to, że rano już nie będzie pamiętało, ale na drugi dzień na pewno nie zaczynajmy tematu sami! Jeśli dziecko coś wspomni to owszem, nie zbywać, ale samemu nie wychodzić przed szereg. Dlaczego? Bo może to rozbudzić jego ciekawość. Bo generalnie golizna dorosłego rozbudza ciekawość dziecka. Sama jestem jej zwolennikiem, ale tylko w sypialni, dlatego szybko przestałam się kąpać razem z Lenką. Niektórzy kończą znacznie później, ale wydaje mi się to nieco dziwne no i faktycznie, wymaga wielu wyjaśnień z naszej strony. A słownictwo, którym posługują się rodzice, próbując wytłumaczyć co jak działa, jest tak śmieszne, że aż żałosne…

Moi znajomi zostali przyłapani In flagranti i uwierzcie mi, musiałam bardzo się postarać żeby nie buchnąć śmiechem. Powstrzymywałam się, bo dla nich to była naprawdę tragedia. Otóż dziecko jeszcze przez kilka następnych dni pokazywało na mamę i mówiło „Mama, bam bam, ała” oraz wydawało dziwne jęki. Owi znajomi popełnili mały błąd w mojej ocenie, bo za każdym razem mówili małej, żeby była cicho, i że to nieładnie itd. Może gdyby zignorowali te dziwne zachowania, które – jak tłumaczyli mniej wtajemniczonym – nie wiadomo, skąd się wzięły, dziecko prawdopodobnie znalazłoby inny sposób zwrócenia na siebie uwagi.

Ciężko się dziwić dzieciom, bo pamiętacie, kiedy usłyszeliście cokolwiek lub zobaczyliście odrobinę czegoś, co mogłoby sugerować, że wasi rodzice mogą uprawiać seks?! Szok i niedowierzanie, co? Chcecie oszczędzić tego swoim dzieciom? Jest bardzo prawdopodobne, że oszczędzicie. Wyż demograficzny, który panował w czasach, gdy moje pokolenie przychodziło na świat daje do zrozumienia, że nasi rodzice jednak uprawiali seks częściej niż my, którzy produkujemy wciąż za mało dzieci i jesteśmy przyczyną wszechobecnego niżu. Oczywiście nie sposób przemilczeć tematu łatwiejszego obecnie dostępu do antykoncepcji… aaaa, jednak przemilczę, bo psuje mi to teorię. Żarty żartami, ale faktycznie mówi się o wszechpanującej ostatnio epidemii „białych małżeństw”, które są tematem newralgicznym i ogólnoświatową tajemnicą poliszynela. Nawet do mnie często docierają maile, w których kobiety opisują swoje małżeństwa i przyznają się do świadomej rezygnacji z seksu. Przyczyn jest wiele, a może jedną z nich jest  podświadomy lęk przed przyłapaniem?..

Trochę powagi nie zaszkodzi w temacie, od którego chce się płakać, oczywiście ze śmiechu. Ale śmiech zamiera na ustach, gdy pomyślimy, że sami możemy znaleźć się w sytuacji, gdy w chwili osiągania wyżyn rozkoszy nagle do waszych uszu zaczyna docierać piskliwy płacz i zawodzenie: „Tata nie bij mamy!”… Koszmar, co?

Macie jakieś wspomnienia na ten temat? Ja jeszcze nie, ale ponieważ temat „białego małżeństwa” nie jest mi znany z autopsji, to dopuszczam myśl, że kiedyś najgorszy koszmar może się ziścić… Dlatego już teraz, przezornie, rozglądam się za sensownym zamkiem do drzwi…