Gumowe buty nie są może najlepszym obuwiem dla małego dziecka, ale pokażcie mi dziecko, które wyposażone w kalosze i przeciwdeszczowy płaszcz nie wskoczy w każda napotkaną na swojej drodze kałużę  ( ok, wskoczy nawet  bez płaszcza i kaloszy, ale pokażcie mi wtedy minę jego matki). Kaloszy dla Lenki szukałam od dawna. Miały być ładne i kosztować tyle, żebym po 2-3 miesiącach nie oddawała ich w nowe ręce ze łzą w oku. Zadanie nie było łatwe bo w sklepach do wyboru mamy piękne Huntery za 200 zł albo ich  tanie odpowiedniki  z paskudnym kotem z kokardą na uchu ( a temu mówimy NIE  o każdej porze dnia i nocy). Te idealne znalazłam w Decathlonie.  Czerwone, bez napisów, kotów, misiów… dokładnie takie jakich szukałam.

DSC_3580

DSC_3586

DSC_3568

DSC_3623

DSC_3655

DSC_3668

Kalosze: Decathlon

Spódnica: Zara

Bluza: Zara

Rajstopy: H&M

Nauszniki: Bijou Brigitte