Nowy przyjaciel Lenki od jakiegoś czasu rozgościł się w naszym salonie. Gra i śpiewa jak szalony, a szeroki uśmiech nie schodzi mu z …  oparcia. Od kiedy jest z nami, każdy dzień zaczynamy wesołą piosenką i mamy niepowtarzalną okazję wysłuchać jej jeszcze kilkanaście razy w trakcie każdego dnia.  Za każdym razem kiedy Lenka podrywa się z nocnika, klaszcząc i krzycząc ” BABO, BABO” (tł.” Brawo, brawo”),  rzucamy wszystko co mamy w rękach, każde zajęcie, które w danym momencie wykonujemy i biegniemy podziwiać wyczyn córki.  Chwalimy, chwalimy i jeszcze raz chwalimy.

Kiedy nadchodzi ten właściwy moment żeby zacząć naukę siadania na nocnik? Nie wiem. Znam mamy, które podejmują wyzwanie, kiedy maluch nauczy się siedzieć. Inne, tak jak ja, czekają do chwili kiedy połowa ciała dziecka zacznie wystawać z przewijaka, a przypadkowo napotkane osoby będą je pokazywać palcami.  Nie wiem jak nauka przebiega w przypadku dzieci, które nie mają jeszcze roku, więc dzisiaj, odnosząc się do przypadku matki leniwej do granic możliwości, czekającej z nauką korzystania z nocnika tak długo jak tylko się da, sprzedam Wam tajemną wiedzę . Pozwoli Wam ona zmniejszyć domowe wydatki o 100-300 zł miesięcznie, w zależności od tego jakie pieluszki i chusteczki kupowaliście przez cały okres pieluchowania dziecka.

Zaczęliśmy od zakupów.   Dwa grające nocniki, nakładka na sedes, podest z antypoślizgowymi nóżkami. Trochę tego dużo, a nawet za dużo. Chcieliśmy żeby Lenka mogła korzystać z nocnika lub toalety bez względu na to, czy bawi się w salonie czy akurat jest na piętrze w swoim pokoju

Nauka  zaczęła się oczywiście od pożegnania z pieluchą. Początki nie były łatwe, Lenka była trochę zdziwiona i nie obyło się bez kilku ( dosłownie kilku) przykrych  niespodzianek.  Nocnik był zawsze w pogotowiu, a my poświęcaliśmy córce jeszcze więcej czasu niż zwykle.  Udało się po kilku dniach.  Były brawa, uściski, pochwały. Ta duma na jej twarzy… bezcenny widok.

Pieluszka nadal towarzyszy Lence podczas snu i kiedy wychodzimy z domu, ale coraz częściej trafia do kosza sucha. Fakt, że z odpieluchowaniem zwlekałam tak długo nie oznacza, że ze zdziwieniem spojrzę na matkę, która na spacerze w parku biegnie za krzaczek z półrocznym dzieckiem. Spojrzę raczej z podziwem i zacisnę pięści, przypominając sobie, jaką kwotę wydałam przez te 20 miesięcy na pieluchy zamiast na przyjemności. No cóż, za lenistwo trzeba płacić.

DSC_0912