Wycie, plucie, drapanie, obrażanie, rzucanie jedzeniem, przeklinanie, bicie … Nie, to nie opis filmu „Egzorcysta” – to tylko część zachowań dziecięcych, których byłam świadkiem w ostatnich miesiącach. Wiadomo, większość z nas pomyśli: „Co za bachor! Jaki niegrzeczny!” i pójdzie dalej, dziękując w duchu, że jego dziecko takie nie jest. A ja tym dzieciom współczuję, bo oprócz nielicznych wyjątków w rodzaju Damiena z „Omena” dzieci nie rodzą się niegrzeczne. Osobiście uważam, że większość Denisów Rozrabiaków i Niesfornych Zuź to wina ich rodziców.

Największy rodzicielski problem to kłopot z komunikacją.  Bo tacy rodzice w najlepszym przypadku słyszą swoje dzieci, ale ich wcale nie słuchają! Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że dla niektórych rodziców nadal „dzieci i ryby głosu nie mają” i wszystko, co mówią ci mali ludzie nie ma dla nich żadnego sensu. Niektórzy nadal twierdzą, że dziecko do 1 roku życia jest bezmózgą amebą, bez prawa decydowania o swoich potrzebach. Tymczasem dziecko bez przerwy próbuje nam coś przekazać – problem tylko, że niektórzy nie chcą nauczyć się jego języka. Stąd w dziecku bunt, krzyk i próba zwrócenia na siebie uwagi – to po prostu zakamuflowana próba powiedzenia: „Ja tu jestem i próbuję ci coś powiedzieć!”. To smutne patrzeć, jak dziecko dwoi się i troi, a w końcu irytuje, bo nikt nie chce go wysłuchać…

Spotkałam się też z chorą sytuacją, w której dziecko w rodzinie traktowało się jak partnera.  Dla wszystkich dzieci stawianie ich na równi z rodzicem to stanowczo za duże obciążenie. Będą udawać, że radzą sobie z problemami, którymi obarczają ich rodzice. Że chcą słuchać o kłopotach w pracy, o problemach z pieniędzmi i że doskonale nas rozumieją. Guzik prawda. Dziecko nie rozumie pojęć abstrakcyjnych, nie pojmuje znaczenia pieniędzy, nie wie, skąd się biorą, co to jest śmierć czy choroba. Boją się jednak nas zawieźć i udają bardziej dorosłych, niż są w rzeczywistości. Efekt? Tak wielka presja sprawia, że dziecko zaczyna odreagowywać w różny sposób, np. agresją.

Większość dzieciaków jest też dziś przestymulowanych. Dla dziecka żłobek, przedszkole czy szkoła to naprawdę duże obciążenie. Mnóstwo wrażeń, dziesiątki ludzi, z którymi trzeba sobie ułożyć stosunki. Inne reguły niż w domu, czasem zmieniający się opiekunowie z zupełnie innymi oczekiwaniami… Koszmar! Dziecko naprawdę chciałoby czasem przyjść do domu i walnąć się na wyrko ☺ Tymczasem kocha nas do bólu i robi to, czego od niego oczekujemy: jeździ z nami po galeriach handlowych, odwiedza krewnych, wędruje od jednych zajęć do drugich, bierze udział w atrakcjach, na które tak naprawdę nie ma siły… To ogromne obciążenie dla układu nerwowego, który dopiero się kształtuje. Zmęczenie u dziecka to zawsze jedno: awantury, fochy, wrzaski i płacze. Dziecko nie potrzebuje ciągłych wrażeń i warto  zostawić je na weekend.

Według niektórych krnąbrne, uparte dziecko to dziecko niegrzeczne. Jednak gdzieś przeczytałam, że nasze „JA”, rodzi się z naszego „NIE”. Rodziców może dziwić dziecięce „nie” i mogą traktować to jako nieposłuszeństwo, ale mówienie „nie” oznacza: „Mam inne potrzeby, marzenia i cele. Jestem odrębną istotą o odmiennej wrażliwości i właśnie odkryłem, że jestem inny niż wy!”. Jeśli nie akceptujesz w swoim dziecku człowieka i próbujesz nim manipulować, zwalczając jego „nie”, to masz jak w banku: za tydzień wyjdzie z niego zwyczajny bachor!

Rodzice nie wiedzą też (i jeśli nie mają wykształcenia pedagogicznego trudno od nich tej wiedzy wymagać…), że rozwój dziecka przebiega skokowo, a jego nastroje zmieniają się dokładnie co pół roku jak sinusoida: raz źle, raz dobrze i niestety dalej tak samo. Większość rodziców nie wie, co wynika z norm specyficznych dla wieku i że wszystkie dzieci w tym samym wieku zachowują się podobnie. Niestety, rodzicem człowiek się nie rodzi – nim się staje. Warto się dokształcać i wcale nie musisz sięgać po „Psychologię” Zimbardo – na rynku jest mnóstwo specjalistycznej prasy, a w Internecie fachowych portali.

Czasem niegrzeczne zachowanie wynika z prostych rzeczy. Może głodzisz albo przekarmiasz swoje dziecko? Oczywiście nie mówię tu o skrajnych przypadkach, ale głodne dziecko zawsze jest niegrzeczne! Spadki cukru we krwi powodują nadpobudliwość i drażliwość. Podobnie dzieje się wtedy, gdy dziecko zjada za dużo cukru  lub konserwantów w żywności – jeśli nie wiesz, co potrafią zrobić z twoim dzieckiem, koniecznie przeczytaj podlinkowane artykuły.

I ostatnia rzecz: nie podoba ci się zachowanie swojego dziecka – spójrz na siebie. Może jesteś człowiekiem niespokojnym, nadpobudliwym i chaotycznym? Dziecko nie znosi zmian i pośpiechu. Lubi wiedzieć, co za chwilę się wydarzy i co go czeka. Czasem nawet atrakcje, które powodują w tobie radość (np. te koszmarne, wesołe miasteczka), w nim budzą strach i nerwowe reakcje. Poza tym dzieci są jak barometry – zawsze wyczuwają nasze ukryte emocje i współodczuwają, a także odwzorowują to, co widzą w domu. Jeśli chcesz mieć „grzeczne” dziecko, sam bądź „grzeczny”  

Nie jestem żadną specjalistką od dzieci. Sama mam jedno, względnie grzeczne, ale dużo obserwuję i z wszystkimi tymi powyższymi przypadkami spotkałam się osobiście. Wydaje mi się jednak, że tak naprawdę nie ma z gruntu „niegrzecznych” dzieci – każde ich okropne zachowanie to próba. Jeśli więc nie chcesz, żeby twoje dziecko stało się bachorem, to naucz się z nim porozumiewać!